niedziela, 9 października 2016

(94) "Parabellum. Głębia osobliwości" Remigiusz Mróz

Hej, hej, Kochani!
Minęło już trochę czasu, odkąd przeczytałam genialną powieść autora mojego życia – „Parabellum. Horyzont zdarzeń”. Pomimo tak mrożącego krew w żyłach i niejednoznacznego zakończenia nie sięgnęłam od razu po kontynuację. Teraz, z jednej strony bardzo żałuję, że tak długo z tym zwlekałam, ale z drugiej, smutno mi, że to już koniec tej niesamowitej trylogii, od której zaczęła się moja przygoda z Remigiuszem Mrozem.

UWAGA! DALSZA CZĘŚĆ RECENZJI MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DO TOMU I, II!


Po strzelaninie we francuskim miasteczku losy bohaterów odwracają się diametralnie. Christian Leitner, Maria i jej francuska kuzynka wyruszają na poszukiwania Blakeneberga. Chcą zemścić się na zwyrodnialcu, a oficer Gestapo pragnie także odnaleźć swoich uwięzionych bliskich.  Staszek, narzeczony Żydówki, trafia w ręce nazistowskiego aparatu opresji. W obozie koncentracyjnym Mauthausen spotyka kapitana Obelta, dawnego dowódcę swojego brata. Natomiast Bronek, po ucieczce z rumuńskiego obozu internowania, usiłuje odnaleźć drogę do polskiej armii.

W tym tomie niemal wszystko było idealne! Ciężko mi pisać recenzję, bo tak naprawdę wszystko zamyka się w jednym słowie, ale że bloga czytają też moi rodzice, zamknę je w haśle: „zajefajne”. Remigiusz Mróz idealnie skonstruował całą akcję! Jeden zwrot akcji goni drugi, a książki nie da się odłożyć ani na moment. Nie da się nawet przyporządkować „Parabellum. Głębi osobliwości” do konkretnego gatunku literackiego, mamy tu bowiem do czynienia zarówno z książką akcji, przygodową, wątkiem obozowym, a nawet kryminalnym!

Po raz pierwszy zrozumiałam uwielbienie dla Christiana Leitnera. Do tej pory uważałam go jedynie za sprawiającego pozory ludzkiego, ale tak naprawdę okropnie bezdusznego gestapowca, który nie zawaha się przed niczym, co pomoże mu zrealizować swoje cele. Tymaczasem w „Głębi osobliwości” ukazał nam swoją inną twarz – Niemca rozdartego przez własnego sumienie i pragnienia, a wierność Hitlerowi. Często nie rozumiemy działań Leitnera, nawet nimi gardzimy, a jednak w ostatecznym rozrachunku nie możemy stwierdzić, czy jest on dobry, czy zły. Na uwagę zasługuje jego relacja z Marią – cały czas czujemy iskry pomiędzy nimi i zastanawiamy się, czy „coś” się wydarzy, czy może jednak na zawsze pozostaną we wrogich stosunkach. Niezwykle podobało mi się, jak w tej dwójce, stojącej przecież po przeciwnych stronach barykady, powoli topniały uprzedzenia i budziło się wzajemne zaufanie.

Bardzo przypadł mi do gustu także wątek Staszka. W poprzednich tomach miałam go za niezwykle słabego, zniewieściałego, jednak tutaj ukazał, że jest naprawdę niesamowitym, odważnym mężczyzną. Z jego losami związany jest opis obozu koncentracyjnego Mauthausen… Przyznam, że naprawdę bałam się tego, czy Remigiusz Mróz podoła temu zadaniu, czytałam już mnóstwo opisów wątków obozowych w literaturze i często miejsca te, tak straszne, były pokazane w naiwny sposób. Na szczęście bardzo się myliłam. Ten genialny polski pisarz we wspaniały sposób zbudował obraz obozu koncentracyjnego i uczuć osób osadzonych w nim – stagnacji, beznadziei, głodu i strachu przed wiecznie obecną i gotową do ataku pałką esesmana. Zwrócił także uwagę na inny aspekt egzystencji w tej fabryce śmierci, z którym spotkałam się po raz pierwszy. Więźniowie ciągle byli narażeni na zaczepki ze strony homoseksualnych towarzyszy niedoli. Niejednokrotnie musieli podjąć trudne decyzje między ułatwieniem sobie bytowania w obozie a zachowaniem własnej godności.

Niestety, z bólem serca muszę przyznać, że w pewnym sensie „Parabellum. Głębia osobliwości” mnie rozczarowało. Już w recenzji poprzedniego tomu narzekałam, że pisarza czasem ponosi wyobraźnia, że przesadza, że niektóre sytuacje są nierealistyczne. Tutaj mamy już pełnię tej absurdalności. Wraz z Bronkiem przeżywamy tak osobliwe sytuacje jak porwanie statku przez piratów… Przyznam, że wątek drugiego z braci Zaniewskich nie przypadł mi do gustu niemal w ogóle! Nie pasował mi do klimatu całej książki i momentami był aż śmieszny…


Mimo to, polecam całą serię „Parabellum”! Będzie ona dla mnie niezwykle ważna, bo rozpoczęła moją przygodę z pisarzem, którego bardzo polubiłam. Polubiłam bohaterów, przeżyłam wiele pełnych emocji chwil, inaczej spojrzałam na moją ulubioną epokę historyczną. Panie Remigiuszu – bardzo dziękuję za stworzenie tej wspaniałej serii, za każdy zwrot akcji, za każdy zawał, który pan spowodował, za każdą nieprzespaną noc spędzoną przy książkach z serii „Parabellum”.

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Książka bierze udział w wyzwaniach:



Z ogłoszeń: wczoraj na blogu pojawił się cudowny nagłówek autorstwa Kitty Ailli! Dziękuję Ci, moje słoneczko! Jesteś cudowna! Przepraszam też za tygodniowy zastój, ale byłam na wycieczce klasowej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz