sobota, 29 kwietnia 2017

(151) "Druga szansa" Katarzyna Berenika Miszczuk

Hej, hej, Kochani!
Jak już wiecie, jedną z osób, dzięki którym wciąż poszerzam  swoje czytelnicze horyzonty jest moja ukochana przyjaciółka i cudowna, kreatywna blogerka Kitty Ailla. Z jej polecenia sięgnęłam między innymi po trylogię o Wiktorii Biankowskiej, która podbiła moje serduszko! I pomimo, że wcześniej nie znałam Katarzyny Bereniki Miszczuk, stała się ona jedną z tych pisarek, które często polecam. I choć „Szeptucha” niezbyt przypadła mi do gustu, nie zrażając się, pożyczyłam od Kociaczka „Drugą szansę”. Jesteście ciekawi, jakie wywarła na mnie wrażenie? Zapraszam do przeczytania recenzji!

Dwudziestodwuletnia Julia budzi się w nieznanym sobie otoczeniu i nie wie, kim jest. Nie pamięta, jak znalazła się w pokoju, co się z nią działo wcześniej, kim są jej rodzice, czy ma jakichś przyjaciół. Nie jest nawet świadoma tego, jak się nazywa. Okazuje się, że po pożarze, w którym zginęli jej rodzice, trafiła do ośrodka dla osób z zanikami pamięci Druga szansa. Julia postanawia zaufać psychiatrom, którzy obiecują jej pomóc. Jednak wydarzenia, które mają miejsce w szpitalu – znikający pacjenci, tajemnicze odgłosy i poczucie, że terapeuci nie mówią jej prawdy, sprawiają, że dziewczyna czuje potrzebę wyjaśnienia, co tak naprawdę dzieje się w Drugiej szansie.


Na początku lektura „Drugiej szansy” nie była dla mnie przyjemnością. Irytowało mnie to, że nie mam pojęcia, co się dzieje, że nic nie rozumiem, że wszystko, co sobie ustalę najpierw, kilka stron później okazuje się być jedynie moim pobożnym życzeniem. Na szczęście, już po stu stronach zrozumiałam, że taki był zabieg autorki, a pogłębiająca się dezorientacja jest tylko zaletą powieści.

„Druga szansa” to książka, która we wspaniały i przekonujący sposób opisuje to, co dzieje się z osobą z zaburzeniami psychiatrycznymi. Dzięki narracji pierwszoosobowej sami czujemy się, jakbyśmy mieli schizofrenię i nie potrafili odróżnić rzeczywistości od wyobrażeń. Kiedy wydaje nam się, że już ułożyliśmy sobie obraz rzeczywistości, jedno wydarzenie odmienia wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Sami nie wiemy, komu wierzyć – Julii czy może jej terapeutce?

Autorka nie pozwala nam oderwać się od książki ani na moment. Serwuje czytelnikowi kolejne zwroty akcji, które sprawiają, że on sam nie wie już, w jakim kierunku potoczy się akcja. A samo zakończenie… Miodzio, palce lizać! Choć z pozoru może wydawać się, że autorka sama nie miała pomysłu na to, jak zakończyć opowieść o Julii, Adamie i innych podopiecznych Drugiej szansy, to ostatnie strony, a zwłaszcza epilog ukazują, że Katarzyna Berenika Miszczuk chciała zostawić czytelnikowi otwarte pole do interpretacji. Czym tak naprawdę była Druga szansa i co w rzeczywistości się tam działo? Czy bohaterowie istnieli naprawdę? Kim była Julia – normalną, wariatką, a może jedynie osobą w ciężkim szoku? Na te pytania czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam.

Katarzyna Berenika Miszczuk udawania, że nie pisze w sposób stereotypowy. Jej bohaterowie z każdej przeczytanej przeze mnie pojedynczej książki czy serii są zupełnie inni. Tym razem mamy do czynienia z Julią – zagubioną dziewczyną, która nie wie, kim jest. Ciężko ją polubić, gdyż tak naprawdę nic o niej nie wiemy, nie rozumiemy jej zachowania, ze strony na stronę nasze zdanie o niej potrafi odmienić się diametralnie. A jednak, czujemy z nią więź – może to dlatego, że niemal siedzimy w jej głowie? Pozostali bohaterowie nie są tak dobrze wykreowani, niemal poboczni. Choć pisarka wykreowała wątek miłosny z przeuroczym, lekko bezczelnym i bardzo buntowniczym Adamem, to nie on jest na pierwszym planie. Najważniejsza w opowieści jest Julia, która usiłuje stoczyć walkę z własnym rozumem.

„Druga szansa” napisana jest w charakterystycznym dla polskiej pisarki stylu. Nie jest on wysoki ani szczególnie artystyczny. Autorka operuje prostym słownictwem, pełnym kolokwializmów, a nawet czasem wulgaryzmów. W porównaniu do książek o Wiktorii Biankowskiej, znajdziemy tu zdecydowanie mniej humoru, ale też tematyka jest o wiele bardziej poważna. Sądzę, że specyficzne pióro Katarzyny Bereniki Miszczuk sprawiło, że książkę przeczytałam naprawdę, naprawdę szybko.


„Drugą szansą” autorka udowodniła mi, że naprawdę potrafi opowiadać dobre historie. Jeśli książki o Wiktorii Biankowskiej czy „Szeptucha” zapewniają przede wszystkim rozrywkę, to recenzowana dzisiaj pozycja zmusza do refleksji i pozostawia czytelnika z masą pytań bez odpowiedzi. Naprawdę polecam!

Ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+2,6)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz