poniedziałek, 29 stycznia 2018

(224) "Chłopcy, których kocham" Anna Ciarkowska


Hej, hej, Kochani!

Rok temu nakładem wydawnictwa Otwarte ukazał się mały, niepozorny tomik wierszy amerykańskiej działaczki feministycznej, Rupi Kaur. „Mleko i miód” zdobyło serca czytelniczek na całym świecie.  Profile społecznościowe zalały się poezją. Na fali tej popularności, w tym roku to samo wydawnictwo zdecydowało się na wydanie kolejnego tomiku, tym razem polskiej poetki – Anny Ciarkowskiej. „Chłopcy, których kocham” mają swoją premierę już za dwa dni, a ja tymczasem chcę opowiedzieć Wam, co sądzę o kolejnych wierszach, które będziecie mogli poznać!


Anna Ciarkowska w swoim debiutanckim tomiku poezji opowiada o miłości.  Wiersze dedykuje mężczyznom, których obdarzyła kiedyś miłością – zwieńczeniem książki są bowiem adresowane do nich listy, gdzie daje wyraz swoim uczuciom. Polska artystka w prostych słowach, często odwołując się do tematyki morskiej, oddała uczucia towarzyszące zakochanym, kochanym i odtrącanym kobietom.


Do poznania tego tomiku nie trzeba mnie było długo przekonywać. Jestem taką typową humanistką, uwielbiam wiersze, jestem dość wrażliwa i często odnajduję w poezji swoje uczucia. Uważam, że należy wspierać młodych artystów, więc mam polubione miliony fanpage’y, na których poeci publikują swą twórczość. Pani Ani Ciarkowskiej nie miałam przyjemności poznać, dlatego tym bardziej byłam ciekawa. Szykowałam się na prawdziwą emocjonalną burzę, ale niestety… spotkało mnie rozczarowanie.


To nie tak, że wszyskie wiersze pani Ciarkowskiej są słabe. Że wszystkie nadają się jedynie do spalenia. Tomik „Chłopcy, których kocham” jest niesamowicie nierówny. Na tych przeszło trzystu stronach znalazłam kilkanaście wierszy, które rzeczywiście niesamowicie mi się spodobały. W których mogłam odnaleźć bardzo ciekawe koncepty, które zachwyciły mnie wykorzystanymi środkami artystycznymi.  Pani Anna potrafiła opisać uczucia w sposób oryginalny, tak, że wiersze zapdały w pamięć, wzbudzały refleksje. Pokazywały inne oblicze miłości, zakochania, związków.  Niestety, takich utworów było dość mało. Główną bolączką tego tomiku jest bowiem brak oryginalności. Często wiersze to po prostu zbiór truizmów, które słyszeliśmy już miliony razy. Metaforyka jest już opatrzona, ktoś, kto jest choc w miarę obyty w świecie poezji, łatwo odnajduje analogie.  Również uczucia opisane są schematycznie – zawsze te same  - widać tu ogromną inspirację tomikiem Kaur, zarówno w emocjonalności, jak i  w przesłaniu. Jednocześnie „Chłopcy, których kocham” są jakby zawieszeni – z jednej strony prości w formie (czasem cały „wiersz” to zaledwie jeden równoważnik zdania),  z drugiej często nużący szczegółowością  opisu. 


Boli mnie także sposób, w jaki „Chłopcy, których kocham” zostali wydani.  Na pierwszy rzut oka zachwycają.  Piękna, twarda okładka, całość utrzymana w niebieskiej kolorystyce, która nawiązuje do głównego motywy poezji Anny Ciarkowskiej. Niektóre wiersze napisane są ręcznie, piórem z niebieskim atramentem - to zawsze mi się podoba. W środku czeka nas jednak nieprzyjemne zaskoczenie. Możecie być na mnie źli, oburzeni i tak dalej, ale dla mnie to zwykłe marnotrawstwo papieru. Książka liczy ponad trzysta stron, niestety, tylko na co drugiej z nich znajduje się tekst. Drugą część zajmuje zawsze mała, nie zawsze oryginalna ilustracja. Oczywiście, obrazki są bardzo ładne, wykonane ciekawą metodą, jednak czy konieczne było, by zajmowały aż tyle miejsca.  I zostaje jeszcze kwestia długości  utworów – nie wiem, czy napisanie jednego zdania i zajęcie tym dwóch stron to taki środek artystyczny, jednak mnie nie przekonuje to w ogóle.


Niestety, dla mnie „Chłopcy, których kocham” to rozczarowanie. W tak grubym tomiku znajduje się kilkanaście wierszy, które rzeczywiście były cudowne, poruszające, zniewalające. Na pewno będę do nich wracać. Jednak ogólnie ten zbiór poezji nie zachwycił mnie ani oryginalnością, ani metaforyką, ani zakresem środków artystycznych. Szkoda, bo byłam pełna dobrych przeczuć!

Ocena: 5/10 (przeciętna) 

Książka bierze udział w wyzwaniach: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz